Happy Death Camps

Michał Łaszczyk - 11 marca

Josef Mengele oprowadza dziennikarza BBC po obozie w Auschwitz. Wspólnie zwiedzają wcześniej wybrany barak, w którym uśmiechnięci więźniowie opowiadają o trudach obozowego życia. Dziennikarz czuje się oszukany kiedy nie może zajrzeć do innych baraków. Tymczasem Mengele pytany o zarzuty jakie alianci kierują wobec obozów jedynie wzrusza ramionami. Pytani o to samo więźniowie z "modelowego baraku" wybuchają śmiechem. Z podejrzanie niemieckim akcentem krzyczą "czy my wyglądamy na głodnych i zabiedzonych Polaków?" Dokument kończy komentarz wysłannika BBC, że pomimo potwornego odoru rozkładających się ciał, należy uszanować niemiecką narracje. Film który trudno sobie wyobrazić, od niedawna dostępny jest na polskim netflix'e. Dokument "The Propaganda Game" nominowano nawet do kilku nagród, a dotyczy Korei Północnej.

Jego autor, hiszpański reżyser Alvaro Longoria daje się zabrać na wycieczkę po ojczyźnie Kim Dzong Una. Jego "opiekunowie" wożą go z miejsca na miejsce a on podziwia uroki Korei. Alvaro zdaje sobie sprawę że jest świadkiem farsy. W oglądanych mieszkaniach czy zakładach pracy wszystkie sprzęty są nowe i nieużywane, jakby dopiero wyjęte z opakowania. Nie jest to jednak typowy film dla hołoty, ale kino dla intelektualistów. Hiszpański reżyser jest w tym wszystkim skrajnie neutralny. Bity i bijący mają tu równe prawa  do oceny kto w tym wszystkim bardziej cierpi. Opowieści uciekinierów o publicznych egzekucjach są zestawione z klaszczącą prezenterką z tamtejszej telewizji. Bicie i przyjmowanie ciosów są "równymi sobie narracjami"

Happy Death Camps

Od czasów II Wojny Światowej mocno namieszaliśmy w znaczeniu słowa prawda. Myślę, że o takim obrocie spraw nie mógł marzyć nawet Goebbels w najbardziej sprośnych snach. Wykształceni humaniści nie uznają dziś czegoś takiego jak obiektywna prawda. Nie poznajemy już faktów a jedynie dyskursy. Dokumenty kręcone z myślą o inteligentnym odbiorcy pozbawia się komentarzy. Widz czuje się wówczas dowartościowany tym, że dostał surowy materiał i to on sam dokona oceny. Oczywiście to bzdura, bo nawet jeśli autor filmu głośno nie ocenia postaw swoich bohaterów, to sam dobór scen i ich montaż steruje emocjami widza. Nie wolno jednak otwarcie ganić ani chwalić jakichkolwiek zachowań, gdyż te są jedynie subiektywnym odczuciem. Już 40 lat temu francuski filozof Michel Foucault brutalne prześladowania opozycji w rządzonym przez Chomeiniego Iranie nazwał " interesującym poziomem znaczeń"

Choć każdy może zobaczyć koreańskie obozy na mapach google, to mówienie o ich istnieniu jest terrorem wobec poglądów innych osób. Dla twórcy "The Propaganda Game" największym nietaktem jaki można popełnić, jest narzucenie własnego zdania. Ojej, ambitna widownia mogłoby poczuć się urażona. Jest to bardziej niestosowne niż pozostanie biernym wobec pół miliona zagłodzonych Koreańczyków.

Szczególnie sceptyczni wobec możliwości istnienia obiektywnej prawdy stajemy się, kiedy ta prawda nam nie leży. Kiedy producent kilku filmów o bohaterach komunizmu, jakim jest Alvaro Longoria, teraz musi potępić Koreańczyków z Północy, łatwiej mu zaprzeczyć istnieniu rzeczywistości niż skarcić ukochany ustrój. Łatwiej uwierzyć wychudzonemu Koreańczykowi opowiadającemu o dobrobycie, niż przyznać się do własnej naiwności.

  • Udostępnij:

Coś w podobnym klimacie

2 komentarze

  1. "Kiedy ludzie mówią, że coś jest bardziej skomplikowane, to znaczy, że obawiają się, że prawda im się nie spodoba." - babcia Weatherwax

    Tak mi sie skojarzylo troche od czapy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A "Defiladę" widziałeś? Tam to w ogóle tylko jedna strona miała głos. A przecież to świetny film, właśnie dlatego.

    OdpowiedzUsuń